W ostatnim półroczu przed wybuchem pandemii co czwarty Polak zmienił pracę. Kolejne monitory rynku pracy przygotowywane przez agencję badawczą Ramstad pokazują, że współczynnik ten, mimo wahań, pozostaje na poziomie ok. 20%. Co ważne, mówimy tu o zmianie zatrudnienia, a nie stanowiska w firmie – te drugi typ mobilności bywa w ostatnich latach nawet rzadszy niż zmiana miejsca pracy. Grupą wiekową najczęściej zmieniającą pracę są oczywiście osoby młode. Według najświeższych lipcowych danych w grupie 18–29-latków pracę zmieniło aż 30% osób. Przyzwyczailiśmy się myśleć, że rotacje nie dotyczą starszych pokoleń, jednak warto zauważyć, że i w grupie 50+ pracę zmienił co dziesiąty pracownik.
Kwartalnik ZSK – pewne źródło informacji. Pobierz nowy numer!
Cóż, mamy dynamiczny i elastyczny rynek pracy. Ale pod tymi statystykami kryje się coś więcej. Zmiana dotyczy nie tylko miejsca czy formy świadczenia pracy. To także zmiana tego, co się robi. Dzisiaj kursy i szkolenia to nie wyłącznie podnoszenie czy uzupełnianie umiejętności. Coraz częściej są to oferty skierowane do osób pragnących się przebranżowić. Specjalistka ds. komunikacji zostaje programistką, a jej kolega z firmy zapisuje się na kurs stolarski. I robią to nie tylko hobbystycznie. Są gotowi do całkowitej zmiany, nie tylko zawodowej, ale i życiowej.
To – na razie – przypadki statystycznie rzadkie, ale uświadamiają nam, że determinująca rola „zawodu” i miejsca pracy w naszym życiu słabnie. Z drugiej strony, horyzont naszego myślenia wciąż wyznacza wzorzec pracy jako źródła tożsamości. Nabrał on szczególnego znaczenia w społeczeństwie przemysłowym, w którym praca w wielkich fabrykach czy innych biurokratycznie zorganizowanych instytucjach decydowała o naszym miejscu w społeczeństwie, a ścieżka zawodowa oznaczała mozolne wspinanie się po jasno określonych szczeblach kariery w hierarchicznej strukturze. Niby takie wyobrażenie o pracy odeszło do lamusa, ale jest wciąż mocno zakotwiczone w naszym języku. Nadal, wypełniając różne formularze, natrafiamy na rubryczkę „zawód”, której wypełnienie jest dla współcześnie pracujących dużo bardziej problematyczne niż dla pokolenia ich rodziców i dziadków. W szkołach i przedszkolach dzieciaki pytane są, kim chciałyby być w przyszłości – nie, czym się zajmować, co robić w życiu, jakimi być, ale właśnie „kim być”. Tak jakby zawód nas nadal definiował. Jakby mógłby nas definiować. Nie może.
Jeśli nie zawód, to co?
Zawód, tożsamość zawodowa, kariera, wspinanie się po jej szczeblach – to język, który nie nadąża za rzeczywistością. Tak jak liczne przekonania: że ścieżka zawodowa musi być linearna, że się wspinamy, idziemy zawsze do przodu, gromadząc coraz więcej doświadczenia, z którego następnie korzystamy. Że nieodpowiedzialne jest porzucenie dotychczasowej ścieżki czy choćby skręcenie w bok. Tymczasem współcześnie poruszamy się w sferze zawodowej raczej horyzontalnie niż wertykalnie, nieraz chaotycznie, patchworkowo, mozaikowo.
Nie jest jednak tak, że nic się w języku nie zmienia. Mówiąc o rynku pracy i edukacji, coraz częściej mówimy nie o zawodzie i wykształceniu, ale o kompetencjach. Kompetencje są trochę jak klocki, z których można budować różne konstrukcje. Jedne klocki są uniwersalne, inne specyficzne, ale możliwości ich łączenia, jak i dołączania nowych, pozostaje wiele. Kiedy myślimy o naszych kompetencjach i ich użyteczności w różnych kontekstach, dużo łatwiej jest nam opowiedzieć o naszych doświadczeniach zawodowych. Dużo łatwiej też myśleć o planach i możliwościach.
Na całym świecie, w tym oczywiście w Unii Europejskiej, kompetencje stają się centralną kategorią w strategiach rozwoju czy badaniach dotyczących pracy i edukacji. Mówimy już raczej o kompetencjach, a nie zawodach przyszłości; o niedostosowaniu kompetencyjnym, a nie zawodowym. Słowo „umiejętności” pojawia się także w nazwach firm, agencji badawczych czy instytucji publicznych.
Kompetencje w edukacji i pracy
Przejawy tej (r)ewolucji zaobserwować możemy także w Polsce. Spójrzmy na sektor edukacji. Podstawy programowe na wszystkich jej poziomach – od przedszkola po uczelnie – opisane są w kategoriach efektów kształcenia, co znaczy, że wskazują, co uczeń powinien wiedzieć, umieć oraz jakimi kompetencjami społecznymi czy postawami się wykazywać. Na ile myślenie o edukacji zmieniło się wraz ze zmianą sposobu opisu podstaw programowych i programów kształcenia, pozostaje kwestią niezmiernie istotną, ale na odrębną dyskusję. Niemniej jednak postawienie w centrum refleksji o kształceniu pytania, co ma być jego wymiernym efektem, staje się coraz bardziej popularne i organizuje dyskusje o tym, jaka jest rola edukacji w przygotowywaniu do funkcjonowania w złożonym świecie społecznym oraz na elastycznym i dynamicznym rynku pracy.
Logika efektów uczenia się wkracza także na rynek, do języka pracodawców, specjalistów HR czy firm szkoleniowych. Trudno się dziwić. Po co pracodawca ma wymagać od kandydatów dyplomu ukończenia uczelni, jeśli wszyscy się nim legitymują? Po co nam te dziesiątki certyfikatów uczestnictwa w różnych kursach? Liczą się te certyfikaty, które potwierdzają konkretne umiejętności, jak certyfikaty językowe, informatyczne, czy choćby prawo jazdy. Na bazie tego myślenia powstał Zintegrowany System Kwalifikacji. Różne instytucje mogą zgłaszać do niego kwalifikacje, jednak muszą być one opisane w kategoriach efektów uczenia się, a także musi im towarzyszyć pomysł na to, jak je w sposób rzetelny i trafny sprawdzać. Kwalifikacje włączone do ZSK mają tę dodatkową wartość, iż odniesione są do Polskiej i Europejskiej Ramy Kwalifikacji, co umożliwia międzynarodową porównywalność.
Zintegrowany System Kwalifikacji to tylko narzędzie. Ale stoją za nim idee znajdujące coraz mocniejsze ugruntowanie w sposobie myślenia o edukacji i rynku pracy, a także budowania mostów między tymi dwoma, nieraz odległymi od siebie, światami. Pamiętajmy też, że rynek pracy to nie jedyny kontekst, w jakim powinniśmy myśleć o naszym zapotrzebowaniu na wiedzę, umiejętności i kompetencje społeczne, bowiem rzutują one na to, jak funkcjonujemy jako jednostki i jako społeczeństwo konfrontujące się z masą społecznych, politycznych czy ekologicznych wyzwań.
Autorka: Aleksandra Leyk
Socjolożka, badaczka pracy, ekspertka w Instytucie Badań Edukacyjnych. Współautorka książki „Cięcia. Mówiona historia transformacji”, uznaną w konkursie „Polityki” za najlepszą książkę historyczną roku.